sobota, 15 września 2007

za Brama Wielkiego Sukcesu

Wczorajszy dzien (piatek, 14.07) jak zwykle spedzilismy na zwiedzaniu Hanoi. W prowiant zaopatrzylismy sie po drodze - kupilismy piec ananasow od ulicznej handlarki i pognalismy przed siebie. Naszym celem byla Swiatynia Literatury (Van Mieu), jednak na trasie znalazla sie rowniez pagoda
Chua Boc, nie sposob bylo wiec do niej nie zajrzec;)

W dawnych czasach, kiedy Hanoi nazywano Thang Long (Wschodzącym Smokiem) miejsce to bylo poludniowa brama do miasta. Swiatynia poswiecona jest czci Buddy, jednak po bitwie w 1789 roku, zostala dedykowana rowniez pamieci ludzi, ktorzy poniesli smierc w walce z wrogiem (Chinami). Niestety nie udalo nam sie zobaczyc oltarzy, jednak z przyjemnoscia odpoczelismy nad jeziorem... w ktorym plywaly zolwie!

Atmosfera zrobila sie chill-outowa, apetyt sie zaostrzyl, wiec przed ukulturalnianiem w Swiatyni Literatury postanowilismy zjesc cos w przydroznym barze. Tym razem trafilismy do restauracji specjalizujacej sie w kuchni Wietnamu Srodkowego, poniewaz wlasciciel pochodzil z Hue, dawnej cesarskiej stolicy. Z niepokojem oczekiwalismy coz to takiego tym razem wylosowalismy z menu... kiedy na stole pojawily sie malenkie miseczki z galaretka ryzowa (hen tron), podplomyki z maki ryzowej z dodatkiem sezamu (banh beo) oraz porcja niezidentyfikowanej fasolki (?!). Wyrazna roznica nie tylko w smaku, ale rowniez w sposobie podania... to dla nas wystarczajaca zacheta, aby odwiedzic ten region kraju;)

Po przejsciu okolo kilometra dotarlismy wreszcie do Wielkiego Portyku - wejscia do Swiatyni Lieratury (Van Mieu) oraz pierwszego Narodowego Uniwersytetu (Quoc Tu Giam). Przeszlismy przez Dziedziniec Drogi podziwiajac stare drzewa z niesamowicie roroznietymi korzeniami i stanelismy przed trzema bramami: Brama Osiagnietego Talentu, Wielka Srodkowa Brama oraz Brama Doskonalej Cnoty. Oczywiscie wybralismy ta pierwsza;)Za nia znajdowal sie kolejny dziedziniec z dwoma stawami po bokach oraz... brama... zwana Konstelacja Literatury. Na te akurat zwrocilam szczegolna uwage, poniewaz na jej szczycie, po 4 stronach znajdowaly sie drewniane kola, symbolizujace slonce.

Po drugiej stronie bramy moglismy spojrzec w glab Studni Niebianskiej Jasnosci (Thien Quang Tinh) - nazwa ladna, ale byl to po prostu koleny staw. Po bokach znajdowaly sie rzedy kamiennych stel na podstawie w ksztalcie zolwia, na ktorych wyryto chinskie ideogramy upamietniajace 1306 studentow (Giam sinh), ktorzy zdobyli tytul doktora i ktorym jednoczesnie najczesciej przyznawano tytul mandaryna. Spedzali oni w tym miejscu okolo trzech lat, w trakcie ktorych uczyli sie Kanonów Konfucjusza, cwiczyli pisanie dokumentow panstwowych, kompozycji literackich oraz poezji. Stele powstaly w latach 1428-1788, sa wiec niezwykle cennym zrodlem wiedzy o historii Konfucjanizmu wietnamskiego.

Nastepnie z duma przekroczylismy prog Bramy Wielkiego Sukcesu, aby znalezc sie na Dziedzincu Medrcow. Nie marudzac tu dluzej weszlismy do Wielkiego Domu Ceremonii - santuarium poswieconego Konfucjuszowi i jego czterem uczniom. Gdy tylko tlum Japonczykow zagescil sie niebezpiecznie w naszej okolicy ucieklismy bocznym wejsciem na dziedziniec Khai Thanh, gdzie zwiedzilismy pachnace jeszcze swiezoscia (zbudowane w 2000 roku) muzeum Thai Hoc. To wlasnie w nim znajduja sie pominiki trzech wielkich wladcow wietnamskich, ktorzy zwiazani byli ze Swiatynia Literatury (przedstawieni w sposob identyczny, rozniacy sie tylko ulozeniem rak, co wynika byc moze z braku wzorcowych wizerunkow, poniewaz rzadzili miedzy 1023 a 1497 r.). Ostatnim odwiedzonym przez nas miejscem bylo pietro muzeum, gdzie upamietniono Chu Van An - rektora uniwersytetu
Quoc Tu Giam, ktory uczyl samego ksiecia Tran Vuong, pozniejszego
krola Tran Hien Tong.

Wychodzac spelnilam sie jeszcze artystycznie uderzajac w ogromny beben. Dzwiek niosl sie daleko... ale na szczescie nikt nie wyprowadzil mnie sila z terenu siwatyni;)

A teraz uwaga!
Pyza szuka sponsora... ;)))

Wiekszosc zdjec wykonanych w pagodach jest marnej jakosci, poniewaz aparat nie daje rady w pomieszczeniach... poza tym pomimo zakupu nowych bateryjek nie starcza nam ich nawet na jeden dzien fotografowania!
no po prostu PADAKA.
Z powyzszych przyczyn zostalam zmuszona do wystosowania apelu do wszystkich, ktorzy mogliby nas jakos wspomoc przy zakupie nowego sprzetu...

dziekuje, oklaski, Wika

Na koniec jeszcze zdjecia:




zamknieta pagoda to idealne miejsce na salon fryzjerski

pagoda Boc

jezioro Tam Tuong (1789 ?!)

jak sie dobrze przypatrzec to tam Ba Ba jest, zolw znaczy sie;)

a to nasze danie - specjalnosc miasta Hue

Wielki Portyk

Konstelacja Literatury

stele doktorow od 16 do 61 r.ż

ozdobny krzew w ksztalcie ...?

muzeum Thai Hoc

zakurzone lampy i ozdobne belkowanie

naprawde duzy beben i pale z drewna zelaznego

Brak komentarzy: