poniedziałek, 24 września 2007

etno trip

chyba moje posty robia sie coraz nudniejsze, bo juz zadne komentarze sie nie pojawiaja;

kontynuujac...

W srode (19.09) bylismy w Muzeum Etnograficznym. Miejsce to jest szczegolnie polecane w przewodnikach i cieszy sie dobra opinia wsrod turystow wypowiadajacych sie na podrozniczych forach... postanowilismy wiec sami przekonac sie coz takiego ciekawego mozna tam zobaczyc...

Juz sam budynek muzeum zrobil na nas wrazenie - nowoczesna architektura, a nie socjalistyczny moloch. Spragnieni jednak bardziej etnicznych doznan ruszylismy w plener. Cala trasa byla bardzo dobrze oznaczona, a wietnamskie, angielskie i fancuskie napisy informowaly o tym, co ogladamy, a co najwazniejsze - gdzie nalezy zdjac buty i odpoczac popijajac zielona herbatke:))

Najpierw przeszlismy sie starodawna sciezka - zrekonstruowana z oryginalnych cegiel ze wsi, w ktorej panowal bardzo funkcjonalny zwyczaj - kawaler musial wybrukowac droge w zamian za mozliwosc poslubienia ukochanej... szkoda tylko, ze te cenne cegly zostaly "zatopione" w zaprawie jak najbardziej wspolczesnej, tzn. cementowej:/

W dosc prymitywnym gospodarstwie ludu Cham, chodzilismy po bambusowej podlodze, ogladalismy drewniana orke oraz skrzynie na kolach (garong), w ktorej przechowywano rzeczy wartosciowe. Jest to szczegolny przedmiot w domu, poniewaz swiadczy o zamoznosci rodziny, co zostalo wyrazone w powiedzeniu Czamow: "thang prong garonk biring", czyli "duzy dom - pelna skrzynia". A czym chata bogata? Wewnatrz znajduja sie trzy komory, w ktorych przechowuje sie jedwabne ubrania, stroj na ostatnia droge, bizuterie, dokumenty, a czasami rowniez kosc czolowa przodka. Gospodyni otwiera garong tylko w ostroznie wybrane szczesliwe dni.

Dom mniejszosci Kinh byl natomiast bardziej nowoczesny. Dziedziniec przed budynkami zostal wybrukowany, a w srodku wystawiono lalki z teatru na wodzie. Kuchnia wyposazona byla w palenisko, ktore sadzac po swiezych sladach sadzy, wykorzystywane jest nadal do gotowania, zapewne przez pracownikow muzeum, ktorzy nie przejmujac sie turystami uzytkuja domy mniejszosci (!)

Nastepny pawilon nalezal do ludu Ede lub Rede (Ê Đê), w ktorym panuje matriarchat. Jak u wiekszosci plemion tego typu, budynek byl bardzo dlugi - pond 4o metrow dlugosci, poniewaz mieszkalo w nim wiele rodzin. System spolczeny, czyli wladze kobiet, podkreslono przez prymitywne plaskorzezby przedstawiajace piersi. Rody matrylinearne to rzadkosc w dzisiejszych czasach, wiec byc moze obserwacja relacji spolecznych tej mniejszosci stanie sie podstawa mojej pracy magisterskiej:)

Arturowi natomiast o wiele bardziej spodobal sie ogromny dom zebran spolecznosci Bahnar. Zbudowany zostal przez 42 miejscowych artystow z centralnej czesci Wietnamu. Budynek mial 19 metrow wysokosci i jest oczywiscie symbolem meskiej sily:) hihi

Jedyna ozdoba budynku byly kwiatowe wzory wyryte na belkach oraz beben.

Nastepnie obejrzelismy grobowiec ludu Giarai, ozdobiony rzezbami przedstawiajacymi sluzacych zmarlego, o jak to sie ladnie mowi "wyraznie zaznaczonych cechach plciowych". Wyraznie to malo powiedziane... ale podobno to przynosi szczescie;) hihi...

Co ciekawe, po calej ceremonii grobowiec jest dzielony na czesci i niszczony.

Rowniez pochowek wsrod spolecznosci Cotu wiazal sie z budowa ozdobnego sarkofagu. Ten, ktory mielismy okazje obejrzec budowany byl tylko dla najbogatszych ludzi w wiosce w rocznice smierci zmarlego. Trumna byla odkopywana, wkladana do drewnianej skrzyni i z powrotem zakopywana, oczywiscie wedlug zasad bardzo skomplikowanego obrzadku. Rzezby przedstawiajace wodne bawoly, smarowane byly mazia z wegla drzewnego i soku z trzciny cukrowej. Symbolizowaly dostatek rodziny i ofiare zlozona zmarlemu.

Na koniec zajrzelismy jeszcze do budynku glownego, gdzie znajdowaly sie stroje i przedmioty codziennego uzytku mniejszosci etnicznych oraz wystawa poswiecona czasom chwaly Ho Chi Minha. Jakos nam to nie przypadlo do gustu, wiec szybko przelecielismy przez wszytskie sale i pojechalismy do domku, bo o 10 wieczorem odjezdzal nasz pociag do Lao Cai.

I tak wygladaly nasze przygotowania do wyprawy na polnoc Wietnamu, do wiosek etnicznych, gdzie mieslimy nadzieje spotkac mniejszosci H'Mongow, Dao i Tay...





wejscie do Muzeum Etnografii



dom mniejszosci Ede



podgladacz



dom mniejszosci Bahnar



kolejny bebenek i moi



dom mniejszosci Dao



palenisko w domu mniejszosci Kinh



bawol wodny - kukla z przedstawienia teatru na wodzie



grobowiec (mniejszosc Cotu)



bezpruderyjne rzezby na grobowcu (mniejszosc Giarai)

2 komentarze:

PO pisze...

Co do samych opisów. Są perfekcyjne – niesiesz w nich prawdziwie piorunującą dawkę kultury, historii, i magii dalekiego wschodu.
Ale …
Gdyby nie relacje via Skype & GG z taką żywiołowością opowiadane przez moją siostrę tak naprawdę nie wiedział bym co u Was w trawie piszczy. Plis dajcie więcej z migawek z życia …
Mnie; czytelnika interesuje jeszcze co „u Was”. Więcej informacji z prawdziwego życia w Wietnamie.

Pozdrawiam.

PO pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.