W sobote (23.02) cali dumni, iz wyludzilismy motorek od naszego gospodarza ruszylismy przed siebie trasa nr 18. Nasz cel – pagody Ha Tay oraz Tay Phuong. Po 30km trasy zmeczeni z ulga zsiedlismy z naszego wehikulu w malej wiosce Sai Son. Odnalezienie pagody bez mapy moze wydawac sie trudne, ale w Wietnamie „na szczescie” jest ona doskonale oznaczona stioskami sprzedajacymi slodycze, buddyjskie rozance i kandyzowane owoce.
Poza stalym wystrojem swiatyni oraz tlumami pielgrzymow znalezlismy zatrzesienie posagow – Pana Srogosci o czerwonej twarzy oraz bialego Pana Dobrotliwosci. Niektorzy mieli nawet powtykane prawdziwe wlosy w miejsce brody i z tymi powykrzywianymi minami, wysocy na 2,5m wygladali naprawde imponujaco.
Tym, co wyroznia te pagode od innych jest rowniez masakryczna figura stworzona ze szczatkow krola Ly Than Thong’a, ale moglismy podziwiac jedynie jej zdjecie, poniewaz zostala ukryta przed wzokiem smiertelnikow wewnatrz wielkiego oltarza-skrzyni.
Druga pagoda, Tay Phuong, polozona w miejscowości Tac Sa, nie zainteresowala nas szczegolnie swoja architektura, ale bylismy w niej swiadkami niezwyklej sceny – golenia glowy starej buddyjskiej mniszki.
Ta wyprawa chyba ostatecznie zakonczylismy nasze pielgrzymowanie. Reaktywacja nastapi zapewne, kiedy do Wietnamu przyjedzie kolejna spragniona wrazen podrozniczka – Ewa z Falbanicy, na co dzien Mama:)
Poza stalym wystrojem swiatyni oraz tlumami pielgrzymow znalezlismy zatrzesienie posagow – Pana Srogosci o czerwonej twarzy oraz bialego Pana Dobrotliwosci. Niektorzy mieli nawet powtykane prawdziwe wlosy w miejsce brody i z tymi powykrzywianymi minami, wysocy na 2,5m wygladali naprawde imponujaco.
Tym, co wyroznia te pagode od innych jest rowniez masakryczna figura stworzona ze szczatkow krola Ly Than Thong’a, ale moglismy podziwiac jedynie jej zdjecie, poniewaz zostala ukryta przed wzokiem smiertelnikow wewnatrz wielkiego oltarza-skrzyni.
Druga pagoda, Tay Phuong, polozona w miejscowości Tac Sa, nie zainteresowala nas szczegolnie swoja architektura, ale bylismy w niej swiadkami niezwyklej sceny – golenia glowy starej buddyjskiej mniszki.
Ta wyprawa chyba ostatecznie zakonczylismy nasze pielgrzymowanie. Reaktywacja nastapi zapewne, kiedy do Wietnamu przyjedzie kolejna spragniona wrazen podrozniczka – Ewa z Falbanicy, na co dzien Mama:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz