sobota, 1 marca 2008

Festiwale czy festyny?

W Wietnamie mowi sie „ pierwszy miesiac radowania, drugi hazardu, trzeci festiwali” i jakies ziarnko prawdy w tym musi byc, bo uroczystosci w pagodach i innych miejscach obdarzonych szczegolna czcia trwaja az do trzeciego miesiaca lunarnego, czyli naszego kwietnia.

Kolejnego dnia obchodow Tet (10.02) pojechalismy do Swiatyni Literatury (Van Mieu). Aby tradycji wietnamskiej stalo sie zadosc zamowilismy u „scholara” zyczenia szczescia (bo czego nam wiecej potrzeba?). Bralam nawet czynny udzial w tworzeniu napisu w starowietnamskim pismie (podobnym do chinskiego) podtrzymujac czerwony papier i wkladajac paluchy w swiezy tusz:)

Przechodzac przez znane dziedzince dotarlismy do placu, gdzie wlasnie rozpoczal sie przemarsz zywych szachow. Pionki zawodnikow podzielone byly na zespoly kobiet i mezczyzn w jedwabnych strojach i z quasi chinskim makijażem.

Calej gry, jednak nie obejrzelismy, poniewaz skusila nas bardziej przystepna rozrywka – wodny teatr kukielek. Poza rodzicami bylismy chyba jedynymi doroslymi widzami, co wzbudzilo w dzieciach zainteresowanie nie mniejsze niz tym , co się dzialo na scenie:)

I tak minal kolejny dzien swiat, który dzieki swojej starodawnej oprawie wniosl do naszego wietnamskiego zycia odrobine magii.


szachy jak zywe

drzewko szczescia:)

wodny teatr kukielek w parku kolo Van Mieu

Artur i nasza mala fanka;)


Brak komentarzy: