W poniedziałek 11.02 po sniadanku w naszym pustym, cichym domu, znowu zatesknilismy za urokiem wietnamskich swiat. Coz robic – wsiedlismy w busa i wdrapalismy sie na pobliskie wzgorze, na ktorym odbywal sie wlasnie festiwal. Miejsce to slynne jest, dzieki bitwie Quang Trung’a, który w 1789 roku odparl najazd armii chinskiej na Thanh Long (obecnie Ha Noi).
Wedlug mojego sprytnego przewodnika po wietnamskich wiosennych festiwalach, na wzgorzu miala sie odbyc religijna ceremonia, zawody zapasnikow, walki kogutow i taniec smoka. Zamiast tego… na scenie pojawili sie tradycyjni spiewacy, ktorych niestety nie docenilismy i czym predzej ucieklismy w poszukiwaniu innych rozrywek. Przedzierajac się przez stoiska waty cukrowej, zywych myszek i plastikowego szajsu wpadlismy na zywe szachy, które poprzedniego dnia wystepowały w Van Mieu, co ostatecznie nas dobilo.
Wedlug mojego sprytnego przewodnika po wietnamskich wiosennych festiwalach, na wzgorzu miala sie odbyc religijna ceremonia, zawody zapasnikow, walki kogutow i taniec smoka. Zamiast tego… na scenie pojawili sie tradycyjni spiewacy, ktorych niestety nie docenilismy i czym predzej ucieklismy w poszukiwaniu innych rozrywek. Przedzierajac się przez stoiska waty cukrowej, zywych myszek i plastikowego szajsu wpadlismy na zywe szachy, które poprzedniego dnia wystepowały w Van Mieu, co ostatecznie nas dobilo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz