niedziela, 9 grudnia 2007

odwiedziny u wujka Ho

Totalnie znudzeni Ha Noi nagle uswiadomilismy sobie, ze przeciez jeszcze nie zwiedzilismy wszystkich miejsc! Pozostalo nam jeszcze zaliczenie glownego punktu programu wiekszosci wycieczek - obejrzenie mauzoleum Ho Chi Minha, muzeum ku jego czci, Palacu Prezydenckiego, a takze domu na palach, w ktorym mieszkal przez pewien czas.

W piatek (30.11) o 10 rano stawilismy sie na placu przed mauzoleum. Czekajac na przybycie dziewczyn: Grazyny, Asi i Ani odbylismy pogawedke (tak, po wietnamsku:P) z policjantem odbywajacym wlasnie warte. Wypytal nas o wiek, pochodzenie itp., po czym stwierdzil, ze nie mamy szans na odwiedzenie bac Ho, poniewaz w piatki i poniedzialki nie przyjmuje gosci:)

Na pocieszenie zostalismy skierowani do parku przy Palacu Prezydenckim. Drzewa w jesiennych kolorach, wielkie zlote karpie w stawie i 1000 pamiatek po Ho Chi Minh'ie: gabinet, stol z zastawa, lozko - wlasciwie wszystko, czego uzywal w okresie swojej wladzy, czyli od 1954 do 1969 roku. Co nam sie najbardziej sposobalo? Chyba drewniany dom na palach - symbol jednosci prezydenta z narodem.

W podobnym duchu zostalo rowniez utworzone ogormne muzeum, w calosci poswiecone Ho Chi Minh'owi. Pelne zdjec z robotnikami, rolnikami, nawet z dziecmi z Tadzykistanu... do tego dziwne rzezby, zolnierze ze "zlota" i wiejska chata - miejsce narodzin, wszystko oczywiscie okraszone cytatami wodza: "Narod, partia i czlowiek, ktory w przeszlosci mogl byc wspanialy i cieszyc sie slawa, dzis czy jutro moze nie byc juz dluzej kochany i szanowany, jezeli jego umysl nie jest przejrzysty, jezeli stal sie egoista" (1968) czy "Aby zebrac plony za 10 lat - sadz drzewa, aby zebrac plony za 100 lat - ksztalc ludzi" (1958).

Na koniec przeszlismy sie jeszcze do slynnej "Pagody na jednej kolumnie" (Chua Mot Cot). Wedlug legendy król Vi Thai Tong ujrzal we snie Bodhisattwe Awalokitesware, ktory przeniosl go do swego lotosowego tronu. Zainspirowany swoja wizja wybudowal pagode (w 1049 r.), ktora stanela po srodku stawu pokrytego kwiatami lotosu. Co ciekawe doczekala sie ona dwoch replik - jedna stanela w Holandii, a druga w Stanach Zjednoczonych.

Na koniec oslodzilismy sobie jeszcze nasza wyprawe slodyczami z zielonej fasoli i urzadzilismy sesje fotograficzna na swiezym powietrzu. Zapraszam, wiec do objrzenia zdjec:)


nie tylko my w piatkowy ranek
zastalismy zamkniete drzwi do mauzoleum


zolnierz na wage zlota

wulkan symbolizujacy moc rewolucji ludowych


a to wlasnie najzdrowsza propaganda - ekologiczna

po prostu kwiat, a ile wdzieku

moi w parku otaczajacym Palac Prezydencki

Pagoda na jednej kolumnie,
od lewej: Grazyna, Asia, Ania i moi

Brak komentarzy: